sobota, 22 marca 2014

Rozdział: XX

Rano chłopak musiał iść na próbę. Ten tydzień był dosyć intensywny dla popularnego zespołu. Mają kilka koncertów, na szczęście wszystkie na terenie Londynu. Dziewczyna została sama. Nawet nie wiedziała kiedy wyszedł, ponieważ spała jeszcze wtedy. Gdy się obudziła słyszała kroki zbliżające się ku niej. Myślała, że 19-latek czegoś zapomniał. Ale słyszała głośne, silne kroki. Nagle drzwi od pokoju uchyliły się, a w nich pojawiła się postać prześladowcy nastolatki. Dziewczyna spostrzegła, że w ręce trzyma nóż. Serce stanęło jej w gardle. Naciągnęła kołdrę pod szyję. Nie ruszyła się nawet. Mikey powoli zbliżał się do niej. Nagle drzwi wejściowe trzasnęły. I na górę wkroczył Drake. Elen ulżyło. Chłopak zaszedł prześladowcę od tył i przewrócił go na ziemie. Odepchnął nogą nóż pod łóżko. Przysunął rękę do jego szyi, nastolatka myślała, że chłopak chce go uderzyć, ale nie miał tyle odwagi. Tylko go nastraszył. Dziewczyna podziękowała mu. Drake chwycił ją za rękę i pomógł wstać. 
 - Ubierz się. - na chwilę zamilkł. - Zgłosimy to na policje. 
Elen poszła do łazienki i przebrała się, po czym poszła za chłopakiem do samochodu. Zaczął padać deszcz. Gdy tak siedzieli Drake, powoli zbliżał się do nastolatki, ale ona odchyliła się, obrabiając się przed pocałunkiem. Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem, po czym powiedział 
- Czyli już wiesz...  - zawahał się. 
- O czym? Co mam wiedzieć?! - zdziwiła się. Elen nienawidzi, gdy ktoś ukrywa coś przed nią. 
Chłopakowi zrobiło się głupio. Myślał,  że 16-latka wie o wszystkim, a tu okazuje się, że ona nie ma o niczym pojęcia. Zaczął szybko zmienić temat, lecz to nic nie dało. Elen dopytywała się o co chodzi. 
- Co mam wiedzieć ? 
- Chodzi o to, że ... - zaczął - twoi rodzice, są również moimi rodzicami...
Dziewczynie nagle zrobiło się słabo. Nie wiedziała co ma powiedzieć, była zaskoczona. Mogłaby się wszystkiego spodziewać, ale nie tego. Żałowała, że w ogóle o to pytała. Chłopak cały czas miał spuszczoną głowę. Czekając na jakiekolwiek słowo. 
- Jak to możliwe?! - spytała niepewnie. 
- Może zapytaj ich o to. Dla mnie to, też jest ciężar, który niosę przez całe życie.. - Delikatnie ją przytulił. Bardzo niezręcznie się zrobiło. Po chwili Drake odpalił samochód i ruszyli w stronę komisariatu. 
                                    * 15 minut później... * 
Aktualnie znajdują się w środku komisariatu. Elen opowiedziała policjantowi o prześladowcy, który ją nachodzi. Mężczyzna pokazał jej zdjęcie, które wyciągnął z szuflady. 
- To ten człowiek ? - Pokazał na fotografię. 
- Tak. To on. - Przytaknęła nastolatka. 
Policjant opowiedział, że policja szuka go od ponad 3 lat, nie tylko z Londynu, ale w całej Wielkiej Brytanii. Przemieszcza się niczym mrówka, nie o to chodzi, że szybko, tylko bezszelestnie. Zamordował już sześć dziewcząt w wieku 15-17 lat. Co dziwne, zawsze atakuje w miejscu, które jest ważne dla ofiary. 16-latka przeraziła się. Wiedziała, że teraz mogła już nie zyć. Drake nic się nie odezwał przez cały czas spędzony w sali. 
- Mogę zapewnić Ci ochronę...
Niepewnie zaproponował mężczyzna. 
- Nie, nie trzeba. - odparła Elen. 
- Proszę dać nam znać, jak czegoś się dowiedziecie - Mruknął chłopak i wyszli. 
W domu czekał już Niall z obiadem. Co prawda Elen nie była głodna, ale widząc jak chłopak się napracował, usiadła przy stole. Jedzenie było pyszne. Mógłby tak częśniej gotować. 
- Gdzie byłaś ? - Zaciekawił się 19-latek. 
- Na policji.. - odparła. 
- Czemu ? Stało się coś ? - zdziwił się chłopak. Nastolatka opowiedziała mu o dzisiejszych wydarzeniach. Niall zamartwił się. Bał się wychodzić z domu, aby dziewczyna nie została sama. Ale jednak musiał. Nie mógł zawalić prób, a tym bardziej koncertów. Ale Elen od razu zaprzeczyła. Wie jak dla niego są ważni fani. Oraz jakby zareagowali gdyby dowiedzieli się, że Niall'a nie ma na koncercie. Elen postanowiła wrócić do rodziców. 19-latek również uznał to za słuszne. Nastolatka wzięła tylko szybki prysznic i przebrała się. Gdy chwilę później była już w domu rodziców. 
Gdy dziewczyna przyszła do domu, powiedziała, że wie już wszystko o Drake'u. Kazała im wyjaśnić o co chodzi, czemu nie powiedzieli wcześniej, dlaczego go oddali.. Rodzice powiedzieli jej o wszystkim. Oddali go, ponieważ byli za młodzi i nie dorośli jeszcze do bycia rodzicami. Dlatego martwią się teraz o Margaret, aby nie zrobiła tego samego błędu co oni. Nastolatka poczuła ulgę myślała, że nie chcieli tego dziecka, czy coś w tym stylu. Rodzina obejrzała wspólnie film w telewizji. A potem porozchodzili się do swoich pokoi...
----------------------------
Uwaga ! zwracajcie uwagę na linki "w słowach" hehe :D 
Mam nadzieje, że podoba wam się kolejny rozdział. Staram się pisać je coraz dłuższe i bardziej rozbudowane niż wcześniej. Piszcie swoje opinie na temat bloga, pod postami. Z chęcią je przeczytam i te pozytywne, jak i te negatywne. Jestem otwarta na wasze propozycje ;) + Polubicie ? <3 KLIK ! ;3 ( stronka o 1D ) :D Z góry dziękuję i życzę wam wszystkim miłego wieczoru kochani ! ;3

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział: XIX

Następny dzień... 
Rodzina już znajduję się w Londynie. Kupili dosyć duży dom na uboczach miasta. Wszystkim bardzo spodobała się okolica jaki sam dom. Szkoda tylko, że Margaret nie może być z nimi. A zamiast ekscytować się nowym domem, musi spędzać czas w zamkniętym szpitalu. Elen po południu poszła się przejść z Niall'em. Chłopak miał przewagę, ponieważ zna całą okolicę, a nawet różne zakątki o których bardzo mało osób wie. Imponowało to nastolatce. Niestety szybko musieli wracać, ponieważ 19-latek ma koncert za niecałą godzinę. Chłopak poszedł do domu, przebrać się i ruszył w stronę placu na którym czekali już fani oraz reszta zespołu. 16-latka też wybrała się na to wydarzenie. Podczas koncertu nastolatka siedziała na zapleczu, a dokładniej w garderobie Niall'a. Gdy przepatrzała ubrania chłopaka, nagle ktoś wszedł do pomieszczenia, podszedł do nastolatki i chwycił ją za rękę. Przyciągnął do ściany i szepnął do ucha:
- ze mną nie będzie ci tak łatwo...- po tych słowach wyszedł z garderoby, ponieważ usłyszał że ktoś się zbliża. Był to Niall, właśnie miał przerwę. Gdy wszedł do pomieszczenia, trochę się zdziwił. Elen nadal stała pod ścianą i była tak przestraszona, że nawet się nie ruszyła. Chłopak podszedł do niej i spytał:
-  Co się stało..?
 - Mikey... - tylko tyle dziewczyna zdołała wyjąkać. Była przerażona. Bała się, że koszmar, którego tak bardzo się obawiała, wrócił. 19-latek mocno ją przytulił. Po chwili wszedł Zayn do garderoby Niall'a i oznajmił :
- Za 5 min wychodzimy ! O ! cześć.. - uśmiechnął się i wyszedł.
Elen usiadła na kanapie, obok niej ukochany.
- Dasz sobie rade ?
Nastolatka lekko przytaknęła, ale chłopaka to nie przekonało. Wyszedł, lecz po chwili wrócił z ochroniarzem.
- z nim będziesz bezpieczna. - uśmiechnął się i poszedł na scenę. Dręczyciel chciał wejść do garderoby, ale nie udało mu się to, ponieważ ochroniarz z zewnątrz go wyprosił. Reszta koncertu była już spokojna. Gdy skończyli grać, 19-latek zabrał Elen do swojego domu. Została tam na noc....

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział: XVIII

3 miesiące przed narodzinami dziecka...
Rano ojciec sióstr dostał telefon, w którym mówiono że dostał pracę, lecz w Londynie. Nie przeszkadzało mu to, cieszył się z nowej pracy. A była nią posada szefa kuchni. Ojciec od zawsze kochał gotować, ale Polsce był nie do końca wykształcony. Od razu chciał powiedzieć o tym reszcie rodziny. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi na myśl o przeprowadzce. Margaret tego dnia miała wizytę u lekarza, odnośnie ciąży. Poszła tam z Louis'em. Nastolatka po drodze opowiedziała mu o bieżącym wydarzeniu, również się ucieszył. Ale wszystko prysnęło gdy doktor powiedział, że Margaret nie może lecieć samolotem, a tylko tak mogli się tam dostać. Louis próbował jakoś przekonać lekarza, ale to nie zależało od niego. Wyjaśnił, że lot samolotem może zaszkodzić dziecku. Młoda para nie chciała ryzykować, więc odpuściła. Dziecko było ważniejsze  niż ona. 21-latek był miło zaskoczony, że dziewczyna dojrzała, zaczęła interesować się kimś innym niż samą sobą. Miał nadzieje, że tak już będzie. Gdy ojciec się o tym dowiedział, nie chciał lecieć. Wolał zostać przy niej, ale Margaret nie pozwoliła mu. Obiecała, że jak już będzie mogła wyjechać, zrobi to. Nie przekonywało to mężczyzny, ale nie chciał już komplikować sprawy. W końcu ona jest już dorosła, za niedługo będzie mieć dziecko, pewnie założy rodzinę... musi nauczyć się samodzielności.
- Kiedy wyjeżdżacie ? - spytała dziewczyna.
- No.. jak najszybciej - wyjaśnił ojciec
- a ty?  też jedziesz ? - zwróciła się do Louis'a.
- muszę już wracać... - powiedział smutno.
- Zostawiasz mnie ? - zasmuciła się dziewczyna
- Muszę. Przepraszam. - powiedział i spuścił wzrok z niej.
Dziewczyna zamknęła się w pokoju. Siedziała w nim, aż pojechali. Gdy już została sama, nerwy jej puściły. Weszła do łazienki, wzięła żyletkę do ręki i poderżnęła sobie żyły u lewej ręki. Zaczęła krzyczeć, krew była wszędzie, na całej łazience. Margaret krzyczała tak głośno, jak tylko mogła przez łzy. Rodzice pojechali już w stronę lotniska. W pewnym momencie Louis wszedł do domu, okazało się że zapomniał telefonu. Gdy wszedł, nagle komórka stanęła na niższym miejscu, jak usłyszał płacz i krzyk docierający z łazienki. Szybko pobiegł do drzwi, ale było już za późno. Zobaczył tylko jak Margaret mdleje w jego ramionach. Zadzwonił szybko po karetkę. Dojechała w niecałe 5 min. Chłopak bał się że jest już za późno, że coś stało się dziecku lub jej. Miał wyrzuty sumienia, wiedział że to co się stało, było przez niego. Dziewczyna obudziła się dopiero w szpitalu, pod kroplówką. Nie wiedziała gdzie jest, ani dlaczego chłopak nie pojechał, tylko siedzi obok niej.
- Dlaczego to zrobiłaś ? Przecież mogłaś sobie coś zrobić, albo dziecku. Nie pomyślałaś o tym?! - wypominał jej chłopak.
Margaret nic się nie odezwała. W pewnym momencie przyszedł lekarz i uświadomił jej, że straciła bardzo dużo krwi i to w ogóle cud że żyje. Ale do urodzenia dziecka, musi zostać w szpitalu. Dziewczyna była wściekła, chciała tyle rzezy zrobić. Chłopak uspokoił ją, gdy lekarz zabronił opuszczać jej ośrodek. Przynajmniej już będzie pewien, że jej się nic nie stanie. Pożegnał ją słodkim buziakiem i wyszedł...